195. Były sobie czapki trzy…

choć miała powstać tylko jedna…Najpierw zrobiłam biało-niebieską, ale wyszła odrobinę za duża, więc na szybko powstała fioletowo- biała, z kwiatkiem i motylem.. Dziecię zobaczyło, przymierzyło, powiedziało:  mamoooo motylek, jest prześliczny!!…Mama urosła :),  a potem córa dodała, że ona chciałaby taką czerwono-niebieską (nawet projekt zrobiła..). No to zrobiłam trzecią… czerwono-niebieską… z motylkami…W ten oto sposób pozbyłam się kolejnych resztek…Odchorowałam trylogię z Szackim, więc przymierzam się do “Bezcennego” Miłoszewskiego.

Powered by WPeMatico